top of page
IMG-20240909-WA0004.jpg
Firma Złota Gęś to synonim tradycji i rodziny. Założone i prowadzone przez rodzinę Kubik niezmiennie od 1945 r. oferuje swoją specjalność żołądki z gęsi, gęś pieczoną, kurczaka pieczonego, kaczkę pieczoną, żurek, brusznicę, ogórki kiszone, jak również dania przyrządzane z gęsi w towarzystwie dobranych dodatków oraz wiele innych specjałów. Przy restauracji działa sklepik z chlebem tradycyjnie wypiekanym, wyrobami mięsnymi czy domowymi ciastami, a na specjalne okazje realizujemy zamówienia. Na ul. Warszawskiej 46 oferowana jest możliwość noclegu wraz ze śniadaniem. Zapraszamy!
Zdjęcie WhatsApp 2024-10-06 o 16.07.56_f92c1e47.jpg
Zdjęcie WhatsApp 2024-10-06 o 15.47_edited.jpg

Józefa i Antoni Kubik (i prawdopobnie klientka) przed lokalem Złota Gęś- wtedy Restauracja "Zacisze" 1946 r

Zlota Ges - historia (2)_edited.jpg

Marek Kubik w lokalu Złota Gęś 1976 r. 

tło str 2.jpg

Trochę czarnej historii 

Prowadzimy biznes 80 lat! (w 2025 r będzie dokładnie 80!). Robimy to sumiennie i etycznie- dlatego przetrwaliśmy tyle czasu!

"Firma pani Józefy Kubik działa bez przerwy i bez upaństwowienia od 1946 r. [właściwie od 1945 r.] Przeżyła w tym samym miejscu prywatyzację, wojnę o handel i wszystkie ambitne plany i wynalazki socjalistycznej gospodarki, z domiarami włącznie. Przeżyła też rewolucję i początki kapitalizmu nie zawsze łaskawe dla takich Weteranów prywatnej inicjatywy."-Andrzej Garlicki, POLITYKA, 21.06.1997 r. Założycielka żeby utrzymać swój biznes musiała prosić nie raz błagać: - Chcieli mnie zlikwidować, bo kto to widział w tamtych czasach, żeby prywatny miał interes. Musiałam się przekwalifikować z garmażerii na drób. Bo na kotlety przywilej miały GS-y. Wojna ze skarbowym trwała długie lata. Były niekończące się kontrolę, awantury, darmowe obiadki. W końcu przyszedł postrach prywatnej inicjatywy czyli tzw. domiar. Dostała 2 mln zł domiaru. Musiała to zapłacić! - W 1978 r. to było naprawdę dużo pieniędzy.- Kilo kiełbasy kosztował wówczas 40 zł. A największy lokal gastronomiczny w Katowicach leciał wówczas na deficycie. Boże, ile miałam wtedy kłopotów. Pojechałam do Warszawy, płakałam zapytałam się  takiej miłej pani do kogo mogę się zgłosić. Odpowiedziała tylko: do pana Boga. Niewiele się pomyliła, bo choć pani Kubikowa domiar musiała zapłacić to jej sprawa ruszyła serce samego Gierka. Pierwszy sekretarz często zaglądał do Siewierza. Zamawiał gąski, żurek i borówki. Potem słyszała, że podobno w samej Warszawie mówił o niej. - Towarzysze, jak tak można. Kobieta pracuje ciężko, jedzenie robi a wy domiar tylko sądzicie. Widać mu smakowało.- TRYBUNA ŚLĄSKA Iwona Dominik 16.01.1998 r.

Od tamtego czasu "Złota Gęś" przetrwała również budowę drogi, potem obwodnicy, która skutecznie odcięła miasteczko. Następnie, Korona Wirus- i wiążący się z nią zakaz handlu. 

                     Jeśli gdzieś się wyrosło, coś się robiło od dziecka, obserwowało się babcię, która tak robi, potem swoich rodziców to to "stworzenie", którym tak się opiekowali, tak o to dbali nabiera większego- metafizycznego wymiaru. Jest czymś niezwykłym i wspaniałym- częścią naszej rodziny i niejako przeznaczeniem.

            Dziś jest miliony restauracji. Komentarze na Internecie, często pogarda i brak szacunku. Tak jakby ludzie dzięki anonimowości mogli się wyżyć w momentach ,w których czują się gorzej. Nie widać ich. Nie muszą nikomu spojrzeć w oczy. Nie muszą się zastanawiać czy to co piszą jest prawdą, czy wynika z ich chwilowej agresji. Odpowiedziałam kiedyś na bardzo niepochlebny komentarz pana: "wstrętny kurczak". Więc dopytuje, proszę o rozszerzenie i w odp dostaje: " bo ja jeżdżę do was od 46 lat i zawsze, zawsze był pyszny". Tak to często wygląda, 46 lat ów pan nie zrobił pozytywnego komentarza, tak jakby czekając na potknięcie, i gdy może nastąpiło to napisał o tym. 

                  Inną kwestią absolutnie obrzydliwą- choć mama nie pozwalała mi się tym wcześniej zająć- byli nastręczający się ludzie, którzy chcieli wykraść przepis. I o ile myślałam o tym jak o mr Planktonie, który próbuje podkopać Krabokurgera to było nawet zabawne. Co ciekawe, choć już w dużo mniejszym wymiarze, ale wciąż mają miejsce takie sytuacje. Zdarzały się osoby (praktycznie z całej Polski), które próbowały się dowiedzieć jak dokładnie ugotować takie żołądki, jak upiec gęś, i z czego tak właściwie jest ten żurek.  I to było ok, po prostu pytali w lokalu, lub  umawiali się na spotkanie i przedstawiali propozycje współpracy. Jednak to co uważam za nie uczciwe to (w przeszłości dość częsty proceder) czajenia się w uliczkach na naszych pracowników. Owi pomysłowi "biznesmani" proponowali im pieniądze w zamian za informacje. W skrajnym przypadku, gdy poszukiwaliśmy pracownicy zgłosiła się kobieta, która po kilku miesiącach zwolniła się i otworzyła lokal o podobnej nazwie z naszymi produktami. Skończyło się to bardzo smuto- ale to już za sprawą losu, który okazał się być dla niej aż za okrutny. Pewien właściciel restauracji w naszym mieście również pokusił się o zaczepianie przed laty naszych pracowników, podszywanie się pod nasz lokal (na pytania czy to jest ta "sławna gąska" w owym miejscu odpowiadali "Tak- to tu!"). Nagminne odcinanie kuponów od wciągnięcia na listę produktów tradycyjnych, które mój tata przyrządził, zawiózł do degustacji w Warszawie i czekał na wynik owych obrad! - I nawet na Wikipedii miasteczka czytamy:  

Siedem siewierskich przysmaków jest wpisanych na listę potraw tradycyjnych przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Są to:

  • żurek siewierski

  • żołądki z gęsi po siewiersku

  • wątróbki gęsie po siewiersku

  • siewierska gęś pieczona

  • siewierska kaczka pieczona

  • smalec gęsi

  • borówka/brusznica siewierskich

Ciekawe czy te przysmaki wypadły komuś z rękawa? I minister szedł i je akurat znalazł? Tak "myślą" osoby, które właśnie ten fakt wykorzystują w opisywaniu dań "po siewiersku"- twierdzących że to tu jest ten słynny lokal. Przekłamując rzeczywistość, naginając fakty tak żeby umniejszyć nasz wkład, wymazać historię, która odcisnęła się jednak dość mocno. Gdzie nie pojechałam w świat i spotykałam Polaków, i mówiłam nazwę miasteczka, z którego jestem zawsze padało- aaa to tam jest taki słynny bar z gęsią, działa od lat.  Nigdy nie przyznałam się, że to jest moje. W ciszy trawiłam satysfakcję i zastanawiałam się ile osób ma taki komfort żeby słyszeć pochlebne opinie o czymś co stworzyli jego przodkowie. Także miłych sytuacji były miliony. Jednak z czymś co przechodzi od pokoleń wiąże się też wielka odpowiedzialność! Nie ważne czy mam inne (niż kulinarne) zdolności, czy prowadzę firmę w zupełnie innej branży. Spoczywa na mnie obowiązek żeby kontynuować (w tym momencie równolegle z tym czym się prywatnie zajmuje) to co zaczęła moja babcia. Rodzice wiedzieli kto wypytywał, zaczepiał pracowników- bo pracownicy zwykle nam o tym mówili- nie reagowali nigdy na to, pouczając mnie że "lepiej żyć w zgodzie". Mój problem polega na tym, że skończyłam historie, doskonale wiem co przynosi polityka epismentu. Także nie pozwolę by nasze dziedzictwo skończyło tak jak Europa w 1939 roku!... Niestety bycie miłym nie zawsze się sprawdza, często jeśli nie reagujemy to głupota i bezczelność nie ustępuje ale zaczyna się panoszyć. 

             Od żony wspomnianego wyżej restauratora, gdy pokusiłam się po tylu latach na konfrontację, usłyszałam: "trzeba się wspierać, my restauratorzy". Ciekawe, że osoby które kłamią i oszukują tak często opowiadają o wsparciu, szacunku i pomocy innym :>.  I chęć niesienia "wsparcia" była w odpowiedzi na moje zarzuty o podszywanie się. Największym wsparciem nie tylko dla nas ale i dla świata będzie gdy każdy z nas prywatnie co rano spojrzy w lustro i się zastanowi czy się cieszy z tego kogo widzi. Trzeba się pochylić nad sobą! Nad swoim życiem. Zadać sobie pytanie- kim jestem? Wystarczy być ogólnie uczciwym. Przestać naginać fakty, przestać zaczepiać  pracowników, przestać kłamać, że to jest to- podać uczciwie prawidłowy adres! Wspierajmy się jako ludzie! Wszyscy się z czymś borykamy. Wszyscy przecież jedyne czego chcemy to szczęścia! Będziemy szczęśliwsi jak będziemy dla siebie bardziej wspierający i wyrozumiali!  <3 

Nagrody i wyróżnienia

Złota Gęś jest Wicemistrzem Wojewódzkim w Kategorii Firma - tytuł przyznany w konkursie "AGROLIGA 2008", odbywającym się pod patronatem Ministra Rolnictwa, Prezesa TVP S.A., Prezesa ARiMR, Prezesa ARR oraz Stowarzyszenia AgroBiznesKlub.

Aż 7 produktów oferowanych przez Złotą Gęś zostało, na wniosek Marszałka Województwa Śląskiego, wpisanych na Listę Produktów Tradycyjnych prowadzoną przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

PERŁA 2008 za żołądki z gęsi - autorskie danie rodziny Kubik, które zostały uznane za najlepszą polską regionalną potrawę w konkursie Nasze Kulinarne Dziedzictwo - Smaki Regionów.

ml zg 3 b2 zaziii.jpg
27 VOGUE.jpg
minister 1 b.jpg
certyfikat b.jpg

odgrzebany komentarz

Żeby nie było, że zawsze pisano o nas tylko dobrze. Wprawdzie kiedyś nie dało się zrobić komentarza na Internecie, zachował się jednak ów list:

"Do Pana Kubika!

W związku ze skandalicznym obsłużeniem mnie w tutejszym zakładzie w ubiegłą niedzielę (15.IX. 1949 r) oświadczam co następuje: Podano mi porcję gęsi chłodną. Podała mi tę porcję z fałszywą uprzejmością jedna z dwóch posługujących kobiet- wysoka, starawa zgroza o kurwim wyrazie pyska (w ogóle jakieś wstrętne babsko, druga obsługująca kobieta o szerokiej, czerwonej twarzy nie nasunęła zastrzeżeń). Na zwróconą grzecznie uwagę odnośnie niewłaściwej temperatury potrawy omawiana posługaczka patrzyła się idiotycznie i nie przeprosiła. Omawiane mankamenty zaostrza fakt podania towarzystwu obok pieczeni gorącej, podlanej tłuszczem i w ładnych kawałkach. Wobec powyższego oświadczam, że w celach wychowawczych. Przeprowadzę akcję karną. W najbliższych dniach podjadę w nocy na motocyklu i powybijam kamieniami szyby. Mam nadzieję, że akcja ta wobec wymienionego zakładowi pół milionowego domiaru, odniesie właściwy efekt wychowawczy.   Roman Górski."

Zdjęcie WhatsApp 2024-10-06 o 16.07.56_f92c1e47.jpg
Zdjęcie WhatsApp 2024-10-08 o 13.55.35_f602f82a.jpg

Przyjemny

bottom of page